Juniorzy LKS Piast Śrem na czele IV Ligi Juniorów!
Weekend 27-28.04 upłynął pod znakiem juniorskich rozgrywek w województwie wielkopolskim. Po 6 rundach (z 9) śremscy juniorzy mają punkt przewagi nad drugim zespołem i są na autostradzie do III ligowych rozgrywek po ponad 10 latach absencji!
Juniorzy którzy uczestniczyli w rozgrywkach w roku 2013 w dużej części nadal chętnie uczestniczą w lokalnych rozgrywkach, ale wiek juniorski już dawno za nimi, a tymczasem „świeża krew” pewnie kroczy ku sukcesom. Młodzież, ambicja i sportowa złość, dają nadzieję na lepsze jutro.
Założenia przedturniejowe absolutnie nie zakładały takiego scenariusza. Trzeci numer startowy, wydawało się, że walka o triumf raczej poza zasięgiem (pesymizm, raczej uzasadniony patrząc na lata posuchy, ale czas to zmienić! Idzie nowe i można oczekiwać świetlanej przyszłości!).
Dzień pierwszy – 3 rundy 3 zwycięstwa w tym z faworyzowaną drużyną gospodarzy – Stęszewem, co pozwoliło na zakończenie dnia w świetnych nastrojach.
Dzień drugi – start z wysokiego C. Mecz z rozstawioną z „jedynką” drużyną z Wolsztyna. Spotkanie „wagi ciężkiej” w kwestii walki o czołowe lokaty. Śremscy juniorzy pokazują klasę – wygrana na „milimetry” 3,5:2,5 i samodzielne prowadzenie. W kuluarach rozmowy o potencjalnym sukcesie, najmocniejsi rywale za nami, teraz już z górki.
Nie ma co „dzielić skóry na niedźwiedziu”, runda piąta, poziom wyrównany, o wynikach decydują detale. Tym razem przegrywamy 4:2. Spadamy na miejsce drugie, ale do mety jeszcze daleka droga. Co by nie było to właśnie te momenty w rozgrywkach szachowych są kluczowe, po tym można poznać przyszłych mistrzów. Jak to mawiał Ksawery Tartakower „Wygrać jest łatwo, trudno jest przegrać”. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Będąc na fali można by grać na okrągło, a jak nadejdą chwilę zwątpienia to momentami chciałoby się „rzucić to wszystko”.
Ale juniorzy walecznie przystępują do rundy szóstej i po triumfie 4,5:1,5 zbliżają się do zakończenia rozgrywek na szczycie. Ale decydujące starcia już za 2 tygodnie!
Jeśli dotarliście do tego miejsca, to pewnie szachy są wśród Waszych zainteresowań, lub chcecie aby Wasze dzieci rozwijały się w tej dziedzinie. Czy warto? To zależy, jest wiele innych alternatyw, ale ta gra uczy jednej bardzo ważnej rzeczy. Porażka jest podwaliną sukcesu. Jak mawiał Winston Churchill „Sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu”. Aby osiągnąć sukces, należy zachować determinację i entuzjazm nawet w obliczu niepowodzeń, używając ich jako motywacji do dalszego działania. Porażki w edukacyjnym procesie są nieuniknione, a podczas rywalizacji na 64 polowej planszy zdarzają się one nader często. Powinny jednak wywołać chęć poprawy własnych słabości i ot najważniejsza lekcja z tej planszowej gry. A czy szachiści dobrze znoszą porażki? Większość nie, ale czy to wada? To zależy od tego jak reagują. Czy porażki bolą? Bolą, ale upadki są nieuniknione i nie chodzi o to, aby unikać stresujących sytuacji, czy dążyć do unikania wszelakich przeszkód, a na to by zdobywać doświadczenie i z porażek wyciągać więcej lekcji, aby przekuwać je w późniejsze sukcesy. Gwoli podsumowania, dlaczego warto nie sposób pominąć słów, które wypowiedział Paul Morphy „Walka szachowych figur nie jest obliczona na zysk, jest to walka honorowa. Szachy są grą filozofów. Zapoznajcie z nią możnych tego świata, a przekonacie się, iż zmniejszy się ilość zła, a zatriumfuje moralność i piękno”.
Niby to tylko gra na mocno ograniczonej przestrzeni, ale kluczowe jest to co dzieje się w głowach zawodników.
Wyniki: https://www.chessarbiter.com/turnieje/2024/tdr_2153/results.html?l=pl&tb=202_